sobota, 14 maja 2011

driftin'



Znowu las. Kiedyś pisałam, że najpiękniejszy jest jesienią. Ale teraz też jest najpiękniejszy. Ożył. Z całym zastępem, banalnych może, wręcz kiczowatych cudowności zachwycających wszystkie zmysły. Do kompletu brakowało tylko jelenia i łabądków, bo poza tym było wszystko. Śpiew ptaków, zapach zieleni, tańczące w drzewach światło.





A miałam tego dnia potwornego kaca. I mnie wyleczyło.

wtorek, 10 maja 2011

"lubię gdy deszcz..."



Lubię w deszczu ten moment tuż przed. Gdy powietrze jest już wilgotne, oświetlone intensywnie, ale już nachmurzone. Gdy świat jest gotowy, i pierwsze duże krople spadają powoli na ciepłą ziemię.

Lubię, gdy już trwa - a ja wtedy jestem w kawiarni z gorąca czekoladą, albo w domu, i słucham kropli dudniących o dach. Najlepiej, gdy to jest wieczór i juz nigdzie nie trzeba wychodzić. Chyba, że na cudownie pachnący moment tuż po deszczu.