czwartek, 15 grudnia 2011

it might as well be spring


Dziwny grudzień. Szaro, ciemno i nijako, a jednocześnie ciepło i jakoś wiosennie. Atmosferę świąteczną stwarzam zapachami pierników i pomarańczy, wycinaniem złotych ozdób choinkowych, walką z dawno zapomnianym szydełkiem i dzierganiem kordonkowych gwiazdek i trzeszczącą płytą P. Kaczkowskiego.

Na spacery chodzę rzadziej. Zachwycam się wtedy skąpym światłem, zamglonym i pobladłym nawet na bezchmurnym niebie. Głęboko uśpione nagie drzewa, zaschłe trawy, wszystko nieruchome, czeka na śnieg, który litościwie okryje łyse, szare gałęzie.

 













3 komentarze:

  1. Uwielbiam Kaczkowskiego :-) Piękne zdjęcia, ja także uwielbiam spacery, kiedy nie ma jeszcze śniegu, choć kiedy już leży, także ma to swój urok :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie wyglądasz:) sukienka i zakolanówki świetnie dobrane

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za odwiedziny i serdecznie zapraszam do udziału w akcji Mama Glamour. Szczegóły akcji na blogu http://mamaglamour2011.blogspot.com/
    Zachwyciły mnie Twoje zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!