niedziela, 20 lipca 2014

na detoksie



"There are three kinds of death in this world. There's heart death, there's brain death and there's being off the network"

Tak to niestety trochę jest... Wspomniałam juz o tym, że internetu jeszcze ciągle nie mamy, i w najbliższym czasie widoki są marne.
Ratuję się jak mogę, mąż czerpie z wirtualnej studni w pracy i donosi w wiadrze do domu. Ale wiadomo, że to nie to samo.

Na początku nawet podeszłam do sytuacji pozytywnie. Dobrze jest zrobić sobie mały odwyk. Dobrze jest zyskać nagle mnóstwo czasu, zwykle przebimbanego przed komputerem. Dobrze zmienić sposób działania i koncentracji - podobno internet kompletnie zmienia sposób działania naszego mózgu; o ile w zamierzchłych czasach przedinternetowych byliśmy w stanie koncentrować się na jednej czynności przez dłuższy czas, przeczytać długi tekst bez przerywania sobie zerkaniem na inne teksty, obrazki czy zdjęcia, to obecnie ślizgamy się, surfujemy po kilku działaniach naraz, na żadnym porządnie się nie skupiając. Dobrze jest skupić się na rzeczywistości.

Mój detoks internetowy uświadomił mi, jak mocno do tego wirtualnego świata ostatnio wlazłam. Zdałam sobie sprawę, jak duża część mojego życia dzieje się właśnie w komputerze, i że w zasadzie to powinnam byc pryszczatym grubasem z grubymi szkłami.
W internecie toczy się spora część mojego życia towarzyskiego, tam szukam inspiracji, słucham radia, robię zakupy, załatwiam sprawy, sprawdzam informacje... Dlatego nie zamierzam potępiać w czambuł całej wirtualnej rzeczywistości. A poza tym "the time you enjoy wasting is not wasted time" Kwestia znalezienia granicy.





5 komentarzy:

  1. Dzisiaj chyba każdy robi wszystko przez internet.. no prawie wszystko;p

    OdpowiedzUsuń
  2. to prawda, gdy byłam w ciąży i znalazłam sobie robótkowe hobby (robienie filcowych ozdób na choinkę) to pomyślałam, że poza czytaniem .. i takimi robótkami, to w zasadzie już żadne moje hobby nie jest w świecie realnym, wszystko dzieje się przez komputer - zarówno pisanie, fotografia i wszystko z nią związane, czytanie prasy, robienie zakupów, kontakt z ludźmi - to wszystko faktycznie rozgrywa się przede wszystkim w przestrzeni wirtualnej. Cóż, nasz świat się zmienia, a my zmieniamy się wraz z nim. A swoją drogą.. ileż może zająć podłączanie internetu??? #onlyinfrance :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię sobie robić weekendy poza siecią, choć prawdę powiedziawszy to taki 100% off-weekend wyszedł mi tylko raz. Ale brak internetu nie z wyboru, a z przymusu? Oj. To by bolało ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciężko mi taką odpowiednią granicę znaleźć. Nawet na urlopie jeśli mam szansę skorzystać z internetu, to korzystam niestety. Choć staram się jak najmniej.
    Przeboskie te zdjęcia! Zieleń, niedbale zapięta (albo rozpięta) koszula, opalenizna. A mały rowerzysta rozkoszny! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. masz bardzo fajne zdjęcia :) Jak z jakiegoś dobrego czasopisma :) To prawda niestety, że bez internetu ciężko jest przetrwać w dzisiejszych czasach. jednak jak pomyslę, że może cześciej spotykałabym się ze znajomymi, gdyby internetu nie było, to mi smutno. Jednak z drugiej strony, mamy takie czasy, że ciągle za czymś gonimy, więc czasem rozmowa przez fejsa jest zbawieniem, jak się nie ma możliwości spotkac w realu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!